Turkmenistan – zapomniana kraina [Podróże Manuka, cz. 19]

Turkmenistan – zapomniana kraina [Podróże Manuka, cz. 19]

Pustynia, podziemne jezioro i „wrota piekieł”… Turkmenistan należy do mniej znanych państw Azji Środkowej, ale kryje w sobie wiele niespodzianek. Najmilszą z nich jest wielka gościnność jego mieszkańców!

Turkmenistan to jeden z najrzadziej odwiedzanych krajów świata i bardzo ciekawi mnie, co w nim zastanę. Przylatuję do stolicy, czyli do Aszchabadu (nazwa ta znaczy dosłownie „miasto miłości”) i na szczęście od razu witam się z moim znajomym, Mergenem. Wsiadamy do dżipa (paliwo kosztuje tutaj grosze) i jedziemy zwiedzać.

Gościnność? Oczywiście!

„My, Turkmeni, jesteśmy bardzo gościnni”, mówi Mergen i faktycznie, nietrudno w Turkmenistanie o zaproszenie do wspólnego biesiadowania. Często można liczyć na takie zaproszenie przy okazji pielgrzymek, przy różnych rozsianych po kraju meczetach, w których pobożni wyznawcy dziękują za wszystkie, nawet najskromniejsze dobra otrzymane w życiu.

„Do życia nie potrzeba przecież wiele”, przekonuje mnie Mergen i opowiada, jak jego ojciec regularnie zwykł pielgrzymować w podzięce po prostu za swój nieduży dom i chleb powszedni. Przy tym chętnie dzielił się swoim szczęściem, zapraszając innych pielgrzymów na poczęstunek.

turkmenistan
Turkmeni w drodze do meczetu

Prosto, ale smacznie

Ludzie pustyni jedzą proste potrawy, a zdecydowana większość Turkmenistanu to tereny pustynne, w tym słynna piaszczysta Kara-kum. Właśnie przez południowe krańce tej pustyni przed wiekami prowadził Jedwabny Szlak, którym karawany podróżowały między Europą, Bliskim Wschodem i Azją, przewożąc rozmaite dobra i towary. To kulturalne i geograficzne dziedzictwo zaważyło także na turkmeńskiej kuchni.

Turkmeńska biesiada – ta pielgrzymkowa i nie tylko – rzadko może obejść się bez dań z baraniny, jak pilaw serwowany z ryżem czy warzywami. Oprócz tego bardzo ważnym elementem codziennej kuchni są chlebki zwane çörek(wymawiamy jak „czorek”), przygotowywane zazwyczaj na kozim mleku. Pyszności! Mergen tłumaczy mi, że pieczenie chlebków to sztuka sama w sobie, a piec, w którym rosną, traktuje się jak święte centrum domu. Już nie mówiąc o tym, że gotowe çörki są traktowane jako ochronne amulety.

A deser (tak, wychodzi ze mnie łasuch)? Jada się tutaj podobne smakołyki, jak w innych krajach Azji Mniejszej i Środkowej (chałwa!), ale lokalną specjalnością są melony o miodowym posmaku. Mergen obiecuje mi zapakować kilka do bagażu, ja z kolei rewanżuję się słoikiem miodu manuka, mojego imiennika prosto z Nowej Zelandii.

melony
Melony to jeden z turkmeńskich przysmaków – od 1994 roku obchodzi się tutaj nawet Dzień Melona!

Kąpiele w jeziorze… pod ziemią!

Niekiedy stepowy, niekiedy półpustynny turkmeński krajobraz kryje w sobie wiele niespodzianek – jedną z najsłynniejszych są tzw. „wrota piekieł”, płonące w Derweze nieprzerwanie od lat 70-tych. Ale znajdziemy tu także bardziej „wodne” niespodzianki, jak podziemne jezioro Kow Ata, leżące na głębokości 65 metrów. „Kąpiel tutaj to wspaniałe doświadczenie”, przekonuje Mergen.

Pływanie w podziemnej jaskini? Rzeczywiście, ciekawe przeżycie, ale też bardzo ożywcze dla ciała – taka kąpiel przynosi orzeźwienie w upalny dzień, pod ziemią wszak chłodniej i można skryć się przed skwarem. A wody Kow Ata zawierają przy tym dużo siarki, której dobroczynne działanie jest znane od lat.

Kow Ata
Podziemne jezioro Kow Ata – niezapomniana kąpiel w siarce!

Wykąpany i objedzony miodowymi melonami – skreślam kolejny kraj na mojej liście „do odwiedzenia”. Na długo zapamiętam turkmeńską gościnność, a następnym razem muszę przyjechać na święto znane jako… Dzień Melona!

Zdjęcia:

  • https://pixabay.com/en/melons-cantaloupe-watermelon-848086/
  • https://foter.com/fff/photo/44591629325/891d677f8f/
  • https://foter.com/fff/photo/35616703412/4b66df5a06/